Inauguracja stadionu na remis
Niestety nie do końca udała się inauguracja nowego stadionu w Sierpcu. Kasztelan tylko zremisował z lokalnym rywalem 1:1. Pierwszą groźną akcję przeprowadzają gospodarze. Niestety Paweł Winnicki mija się z piłką będąc na 3. metrze przed bramką.
Ta sytuacja błyskawicznie się zemściła na gospodarzach. 4. minuta gry i zawodnik gości zakręcił w polu karnym obrońcami Sierpca i podał na 8. metr do nieobstawionego Szymona Masiaka, który płaskim strzałem przy słupku otworzył bramkowy wynik tego meczu. Piłkarze Kasztelana długo nie mogli się pozbierać po tej stracie, bo przewagę uzyskała drużyna Żuromina i ona mogła podwyższyć wynik w 7. minucie jednak Piotr Zieliński bramkarz sierpczan udanie interweniował po strzale Tomasza Kamińskiego. Po kwadransie przewagi gości do głosu zaczęli dochodzić gospodarze. Sygnał do ataku dał Bartosz Wiśniewski strzałem blisko spojenia bramki przyjezdnych. Wiśniewski był w tym fragmencie najaktywniejszym zawodnikiem Kasztelana. Ten młody skrzydłowy wracający po poważnej kontuzji do składu w 27. minucie gry zdobył pierwszą historyczną bramkę na nowym stadionie w Sierpcu. Przyjął piłkę w polu karnym i niewiele się namyślając dobrze uderzył po ziemi przy prawym słupku bramki strzeżonej przez Marka Koczota. Piłka wpadła do siatki a radość na trybunach była olbrzymia. Remis 1:1 zwiastował, że będzie tylko ciekawiej. Od momentu wyrównania coraz lepiej grają gospodarze. W 37. minucie powinien paść gol dla „piwoszy”. W sytuacji sam na sam z Koczotem znalazł się Damian Kotkiewicz. Zbyt daleko wypuścił sobie piłkę i bramkarz gości nie dał mu oddać strzał. Kotkiewicz jeszcze odegrał piłkę na 16. metr do Dawida Klepczyńskiego, który mocno uderzył na bramkę, jednak doświadczony goalkeeper gości sparował futbolówkę na róg. W 41. minucie Adrian Żuchniewicz ładnie w uliczkę wypuścił Bartłomieja Śmigrodzkiego. Kapitan Kasztelana strzela po ziemi jednak Koczot ponownie wygrywa pojedynek z piłkarzami sierpczan i odbija piłkę. Przewaga Kasztelana rośnie jednak bramek z tego nie ma. W ostatniej minucie I połowy groźnie z rzutu wolnego uderzał Bartłomiej Żelazny zawodnik Żuromina, na szczęście Piotr Zieliński nie dał się zaskoczyć i przeniósł piłkę nad poprzeczką. Do przerwy był remis 1:1. Po wznowieniu gry niestety przewagę uzyskali goście. W 58. minucie groźnie główkuje Bartłomiej Żelazny jednak Piotr Zieliński ponownie jest lepszy od stopera Wkry. Dobitka Szymona Masiaka również nie trafia do siatki i wynik się nie zmienia. W 66. minucie znów groźnie w polu karnym Kasztelana. W teoretycznie niegroźnej sytuacji nagle na murawę pada jeden z zawodników Żuromina. Sędzia meczu nie ma wątpliwości co do faulu i wskazuje na „jedenasty” metr. Niemal całe trybuny, z decyzją arbitra się nie zgadzają nie ma to jednak większego znaczenia. Do piłki podbiega Bartłomiej Żalazny i dość lekkim strzałem w środek bramki stara się pokonać Zielińskiego. Bramkarz Kasztelana znakomicie wyczuł intencje strzelca i piłkę swobodnie złapał. Ta znakomita interwencja niestety nie napędziła „piwoszy” i dalej to goście mieli więcej z gry. W 72. minucie znakomicie zagrał Radosław Witkowski młody obrońca Kasztelana, który powstrzymał „czysto” pędzącego na bramkę rywala. Trzeba dodać, że Witkowski jak na tak młodego zawodnika grał praktycznie bezbłędnie i bez kompleksów. Rośnie nam świetny boczny obrońca i oby tylko jego rozwój tak trwał jak do tej pory. W 76. minucie właściwie pierwszy raz w II połowie Kasztelan zagroził bramce Koczota. Z wolnego uderzał Damian Koryto jednak bramkarz gości piłkę sparował na róg. Wydawało się, że już nic ciekawego się do końca meczu jednak mieliśmy w tym meczu iście gorącą końcówkę meczu. W 90. minucie bardzo groźnie z bliska na bramkę Zielińskiego uderzał głową Żelazny, jednak nie był to jego dzień i po raz kolejny górą był bramkarz „piwoszy”. W odpowiedzi szybką kontrę wyprowadzają gospodarze. Łukasz Paczkowski otrzymał dobrą piłkę w polu karnym minął obrońcę i powinien strzelać jednak się zawahał i wydawało się, że nic z tej akcji nie będzie. Łukasz jednak nie stracił zimnej krwi i piętą wycofał piłkę do lepiej ustawionego Michała Dzięgielewskiego. Doświadczony napastnik bez namysłu uderzył. Niestety uderzył niecelnie obok słupka i pozostało mu tylko złapać się za głowę w geście rozpaczy. Po chwili Michał mógł się zrehabilitować. Wyszedł sam na sam z bramkarzem Wkry. Niestety i tym razem napastnik sierpczan przegrał ten pojedynek i ostatnia szansa na wygraną została zmarnowana. Kolejny mecz domowy i kolejny remis. To już prawdziwa klątwa Kasztelana.
Komentarze